Ze wspomnień mjr. Seweryna Kozyry
W miesiącu grudniu 1938 znalazłem się i ja ze swym Oddziałem Wydzielonym z 30 Dywizji Piechoty z Polesia – w sile jednej kompanii strzeleckiej + pluton ciężkich karabinów maszynowych, w sumie około plus minus 200 ludzi we wsi Jawora/pow. Turka i Stryjem woj. lwowskie ze znanym celem. Wchodziłem w skład batalionu dowodzącego przez mjr. Szlichtingera w 79 p.p. Moja kompania miała: 3 plutony strzeleckie i jeden pluton C.K.M. pod dowództwem oficerów w stopniu p.poruczników w tym, że dowódcy plutonu C.K.M. był porucznikiem. Ja w tym czasie byłem kapitanem. Posiadałem jedną kuchnię polową, jeden wóz przykuchenny, jeden wóz sanitarny, 2 wozy amunicyjne. Jednostek ognia ostrej amunicji miałem 6 z tym, że 2 jednostki stale były przy żołnierzach, a 4 jednostki na wozach.
Były to piękne strony i okolice. Niedaleko słynny Rozłucz i Sianki. Tu są źródła Dniestru i Stryja i Sanu.
Pod płaszczykiem ćwiczeń narciarskich, wojsko zapewniło spokój w tym rejonie pow. Turka k. Stryja, oraz uniemożliwiało przechodzenie Ukraińców na drugą stronę granicy, do tworzącej się za Karpatami armii ukraińskiej. Były wypadki, że wojsko, gdy złapało przekradającego się Ukraińca na druga strony granicy z bronią, lub na odwrót, to taki delikwent był kończony na miejscu. Węgrzy napotykając słaby stosunkowo opór ze strony Ukraińców, w ciężkich warunkach zimowych i terenowych zajmowali całą Ruś Zakarpacką, aż po naszą granicę.
Spotkanie wojska węgierskiego i polskiego w którym brałem udział , nastąpiło na przełęczy Użockiej. Spotkanie było bardzo serdecznie. Były przemówienia. Z naszej strony mówił generał Fabrycy, natomiast ze strony węgierskiej jakiś pułkownik – d-ca brygady. Kuchnie batalionu nakarmiły również Węgrów. Oficerowie spożyli posiłek wspólnie z oficerami węgierskimi. Czesi zatrudnieni w administracji w Słowacji, przechodzili granicę na naszą stronę i drogę przez Kraków udawali się do Czech. W m-cu marcu 1939 r. na skutek napiętej sytuacji międzynarodowej spowodowanej przez wyraźne dążenie Hitlera do wojny, częściowej mobilizacji naszej armii, zostałem odwołany wraz z moją kompanią z Małopolski Wschodniej i drogą przez Lwów, Włodzimierz Wołyński, Brześć, wracałem do Pińska i Łunińca zostawiając po drodze w Brześciu – pluton w 82 p.p. w Kobryniu – pluton z 83 p.p. w Pińsku, pluton 84 p.p. i w Łunińcu pluton
2 III/84 p.p. Byłem zupełnie zaskoczony, gdy na stacji kolejowej w Brześciu spotkałem w transporcie na zachód, mój 84 p.p. zmobilizowany. Zameldowałem się u dowódcy pułku płk. dypl. Stanisława Sztajerki, który mi oświadczył, że mam jechać do Pińska, gdzie mam zorganizować powołanych obecnie rekrutów
w Baon, mam być jego dowódcą i szkolić go. Zaś po okresie 3 m-cy, baon ten po selekcji na stać się baonem szkolnym i mam szkolić go do roli st. strzelców i kaprali.
Źródło:
http://historia-nieznana.blogspot.com/2015/03/major-seweryn-kozyra-30-dywizja.html
http://historia-nieznana.blogspot.com/2015/03/major-seweryn-kozyra-30-dyw-piech.html